piątek, 4 lutego 2011

Ein Leben ohne Liebe ist kein Leben

Parę dni temu dowiedziałam się, że jest szansa na kolejny koncert Lacrimosy. Ach. Ach, ach. Myślę, że nie jestem w stanie opisać, ile znaczy dla mnie ich muzyka. I ile znaczą te wszystkie koncerty, na których byłam. I uścisk dłoni Tilo :P
Żaden inny zespół nigdy zajmował i nie będzie zajmować tyle miejsca w moim sercu. Serio, serio. Może kiedyś to opiszę, a na razie zajmijmy się muzyką.

Jeden z moich mega ulubionych kawałków:



W zeszłym roku na Wave Gotik Treffen niesamowitą niespodzianką było to:

(przy okazji - jak ja kocham dygresje - natrafiłam na fajny filmik z ostatniego WGT:



i tak sobie myślę, że może kiedyś poświęcę jakąś notkę temu festiwalowi. A jak w tym roku wezmę lustrzankę, to może jakimiś fotami się będę chwalić :))

Wracając do Lacrimosy:



Niemieckiego nie znam zbyt dobrze, więc wszelkie youtubowe przeróbki z hiszpańskimi napisami bardzo lubię, bo dzięki temu przynajmniej tekst rozumiem ;)

Teoretycznie wg last.fm mają być dwa koncerty - w Krakowie (obecność obowiązkowa) i we Wrocławiu, do którego całkiem możliwe, że też pojadę. Ale najpierw muszą to potwierdzić - oby już niedługo :))

2 komentarze:

  1. Hah, mam do nich pewien sentyment, bo słuchała ich siostra, zapewniając mi zaiste gotyckie dzieciństwo ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się piszę na Kraków :> jak mi coś głupiego nie wyskoczy...
    a klipy z hiszpańskim tłumaczeniem dają radę ;> zwłaszcza gdy się troszkę rozumie i to i to ( co w wypadku studentki iberystyki jest czystą zgrozą)
    W takim razie do zobaczenia :)
    pozdr

    OdpowiedzUsuń