niedziela, 13 marca 2011

Punk Rave - a jednak dla mnie

Swego czasu na Restyle wyczaiłam sporo fajnych ciuchów Punk Rave. Ale niestety, rozmiarówka wszystkich kończyła się na L-ce, więc mogłam sobie pooglądać i poślinić się z daleka. Jakoś tak przyjęłam do wiadomości, całkiem niesłusznie jak się potem okazało, że skoro jakiś sklep ma jakieś ciuchy, to sprowadza je w pełnej rozmiarówce, żeby zaspokoić gusta wszystkich klientów. Ach, ja naiwna. (Ciekawa jestem, czy kiedykolwiek zrobię jakiekolwiek zakupy na Restyle, bo nie da się ukryć, że sklep mnie po prostu parę razy zniechęcił. Tak jak i teraz z tą rozmiarówką. Fail.)

Dzisiaj przez przypadek w sumie odkryłam kolejny sklep rodem z UK - http://www.kinkyangel.co.uk - w którym Punk Rave sprzedają do damskiego rozmiaru XXL. No, i to proszę Państwa rozumiem, jednak nie jestem takim wielorybem :P Ciuchy są oczywiście boskie, oczywiście ciut drogawe, ale niewykluczone, że jednak na coś się skuszę.

Np. na taki płaszczyk:

A poniżej kolejne boskie ciuchy:








Wszystkie foty pochodzą ze wspomnianego wyżej http://www.kinkyangel.co.uk :)

niedziela, 6 marca 2011

Marek S. Huberath - Vatran Auraio

To nie będzie typowa recenzja, bo nie lubię spoilerować. A bez spoilerowania się nie da. Zresztą bez spoilerowania można sobie recki poczytać na necie - jest ich trochę.
Natomiast mogę z pewnością napisać, że jak zwykle - świetna książka świetnego pisarza. Huberatha czytałam prawie wszystko i strasznie żałuję, że tak rzadko pisze. Bo chętnie poczytałabym więcej książek w podobnym klimacie.
Vatran Auraio to w sumie trzy części - powieść plus dwa wcześniejsze opowiadania opublikowane w Nowej Fantastyce dawno, dawno temu. Pewnie je czytałam, ale dawno, dawno temu, bo teraz oczywiście ich sobie wcale nie przypomniałam.
Tytułowa powieść Vatran Auraio dla mnie jest niesamowita. I niespotykana. Chociaż dużo czytam, dużo oglądam, świat przedstawiony w książce jest, co by nie mówić, unikatowy. I momentami przerażający - na pewno nie chciałabym tam żyć. O nie.
Książkę czyta się łatwiej i przyjemniej niż Miasta pod skałą, więc jeżeli kogoś Huberath zraził poprzednią pozycją, nie powinien jednak rezygnować i podejść do VA. Bo warto :)

Taaaak, wiem, że nie napisałam nic odkrywczego, ale ja po prostu chciałam napisać, że gorąco POLECAM :)

piątek, 4 marca 2011

New Rock - my addiction

Tym razem coś z mojej szafy. Aczkolwiek zdjęcia tradycyjnie z internetu ;)
Pierwsze New Rocki kupiłam sobie dobrych parę lat temu. Nie trafiłam ani z rozmiarem, ani z wygodą. Ale oczywiście z wyglądu były zajebiste ;) Poszły na allegro za jakieś grosze - w stosunku do ich ceny ofkors.
Przy kolejnych parach byłam już mądrzejsza, dzięki czemu nie rozstałam się już z żadnymi innymi ;)
Moje doświadczenie mówi, że są przewygodne i nie mają wad. Owszem, czasem mnie obtarły - standardowo wtedy, kiedy nie powinny. Do dziś pamiętam łażenie po Wawie przed koncertem Lacrimosy, gdy każdy krok w fioletowych New Rockach sprawiał ból. Ale podczas 8-godzinnego spaceru po Wenecji - żaden problem. Spisały się rewelacyjnie. Również do dziś pamiętam też zeszłoroczne Wave Gotik Treffen, gdy obtarła mnie tym razem inna para. Dobrze, że miałam drugą zapasową ;)

A dziś, jutro i pojutrze sklep online New Rock oferuje 70% zniżkę na wszystkie produkty z działu Sale i Outlet, więc może ktoś się skusi? ;) Kod brzmi NR70 :)

A o to moja kolekcja:





Takie, tylko bordo z czarnym (ale na necie tylko czarne znalazłam)


A to mój najnowszy zakup - ze zniżką ;)