niedziela, 6 marca 2011

Marek S. Huberath - Vatran Auraio

To nie będzie typowa recenzja, bo nie lubię spoilerować. A bez spoilerowania się nie da. Zresztą bez spoilerowania można sobie recki poczytać na necie - jest ich trochę.
Natomiast mogę z pewnością napisać, że jak zwykle - świetna książka świetnego pisarza. Huberatha czytałam prawie wszystko i strasznie żałuję, że tak rzadko pisze. Bo chętnie poczytałabym więcej książek w podobnym klimacie.
Vatran Auraio to w sumie trzy części - powieść plus dwa wcześniejsze opowiadania opublikowane w Nowej Fantastyce dawno, dawno temu. Pewnie je czytałam, ale dawno, dawno temu, bo teraz oczywiście ich sobie wcale nie przypomniałam.
Tytułowa powieść Vatran Auraio dla mnie jest niesamowita. I niespotykana. Chociaż dużo czytam, dużo oglądam, świat przedstawiony w książce jest, co by nie mówić, unikatowy. I momentami przerażający - na pewno nie chciałabym tam żyć. O nie.
Książkę czyta się łatwiej i przyjemniej niż Miasta pod skałą, więc jeżeli kogoś Huberath zraził poprzednią pozycją, nie powinien jednak rezygnować i podejść do VA. Bo warto :)

Taaaak, wiem, że nie napisałam nic odkrywczego, ale ja po prostu chciałam napisać, że gorąco POLECAM :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz